Model neurodoświadczeniowy dr. Davida Granda

Opracowany, doskonalony i rozwijany przez dr. Davida Granda model neurodoświadczeniowy to zarówno sposób myślenia o funkcjonowaniu ludzkiej psychiki, ale także fundament do pracy z traumą w metodzie Braispotting. Historycznie patrząc dr. David Grand najpierw odkrył Braispotting (podczas jednej z sesji EMDR), a dopiero później starając się zrozumieć co się właściwie wydarzyło zaczął opracowywać i nazywać tę „filozofię Brainspotting’u” – tak właśnie chciałbym nazwać w tym artykule nowatorski model neurodoświadczeniowy Grand’a.
Dlaczego filozofia? Ponieważ jest to dla mnie prawdziwie „umiłowanie mądrości”. Tak przeżywam i tak doświadczam odkrytego przez Davida sposobu patrzenia na człowieka, jego rany, traumy i wszystko to, co przeżywa.
Trzeba na początku powiedzieć sobie jasno: model neurodoświadczeniowy stoi w opozycji do znanego nam wszystkim modelu zachodniego, tj. europejskiego i amerykańskiego podejścia do zdrowia psychicznego człowieka. Model zachodni bazuje na pewności: zbiera jak najwięcej informacji (neocortex) od pacjenta, by postawić diagnozę i opracować plan leczenia, a następnie osiągnąć cele leczenia poprzez stosowanie konkretnych interwencji, po drodze cały czas sprawując kontrolę nad narzuconym procesem. Człowiek, który przychodzi po pomoc zostaje wciągnięty w wir potrzeby pewności i kontroli – moim zdaniem przestaje być podmiotem, a staje się obiektem, przypadkiem.. Staje się daleki emocjonalnie, a właściwie to model zachodni nigdy nie był bliski (empatyczny i dostrojony).

Model zachodni bazuje na dowodach, jest oparty na faktach, które są potwierdzone empirycznie – to daje systemowi zachodniemu prawo do usprawiedliwienia niemalże wszystkiego. Problem w tym, że cały opisany wyżej sposób myślenia i terapii dotyczy tylko jednej zmiennej z którą przychodzi pacjent. Gdy pojawiają się dwie zmienne system zachodni zaczyna się gubić niejednokrotnie zaprzeczając samemu sobie. Tymczasem człowiek przychodzi z wieloma, bardzo wieloma zmiennymi, które w dodatku same podlegają zmianom w czasie. Pracując z wieloma zmiennymi nie da się więc dostosować do norm, które chcą za wszelką cenę uchwycić, zapisać i mieć pod kontrolą jedną zmienną.

Człowiek, który przychodzi po pomoc, ma zmienne nie tylko w sobie, ale i dookoła siebie. Jest to kolejny aspekt, którego model zachodni zdaje się nie dostrzegać. Zdaniem Davida Grand’a błędem jest wyłączanie jednostki ze społeczeństwa z którego się wywodzi, nie branie pod uwagę rasy, kultury, zwyczajów – środowiska, w którym wewnętrzne zmienne zaistniały.

Cała opisana wyżej procedura jest z punktu widzenia modelu neurodoświadczeniowego zbieraniem historii i danych z kory nowej, a więc jest pływaniem po powierzchni. Można wręcz powiedzieć, że to dane bezużyteczne. David chętnie posługuje się w tym miejscu metaforą góry lodowej: to co widzimy nad powierzchnią wody to marny ułamek (kora nowa), to czego nie widzimy jest pod wodą (gadzia część mózgu) – i to właśnie tam sięga Braispotting, głęboko do warstw podkorowych, gdzie drzemią traumatyczne historie, nie tylko nasze, ale i nawet naszych dalekich przodków. Właśnie dlatego model neurodoświadczeniowy jest również modelem rozwojowym. Braispotting dokonuje interwencji w procesach rozwojowych.

Rozwojowy model neurodoświadczeniowy, którego narzędziem są techniki Brainspotting’owe, nigdy, przenigdy nie będzie nazywał anomalii, zmiennych (ran i trudności człowieka, które wynikają z traumy) mianem zaburzeń! „Zaburzenie” to rodzaj adaptacji ludzkiego ciała i układu nerwowego do zastanych okoliczności, przejścia przez pierwotne reakcje zamarcia, walki lub ucieczki. To właśnie w wyniku ich doświadczenia powstały różnorodne rodzaje adaptacji np. adaptacja dysocjacyjna osobowości, adaptacja w postaci ataków paniki (zazwyczaj związana z reakcją ucieczki), adaptacja depresyjna (wynikająca z reakcji zamrożenia) lub adaptacja ADHD (wynikająca z reakcji ucieczki). Tak więc w objawach nie mówimy i nie patrzymy jako na zaburzenia – jak w modelu zachodnim, lecz jako na adaptację. Jest to nieprawdopodobna afirmacja ludzkiego systemu nerwowego i uznanie dla geniuszu ludzkiego mózgu – adaptacja, wykształcenie się takiego a nie innego rodzaju dostosowania się, było najlepszym rozwiązaniem opracowanym przez mózg, by przeżyć w sytuacjach, w których przetrwanie było bardzo zagrożone.

Realizacja modelu neurodoświadczeniowego w praktyce Braispotting zakłada dwa podstawowe filary pracy z klientem, które nazywamy ramą podwójnego dostrojenia terapeutycznego. Są to: relacja, czyli rama relacyjna oraz neurobiologia. Na aspekt neurobiologiczny składają się znów dwa elementy: obserwacja oznak zewnętrznych (somatycznych) i wewnętrznych (emocjonalnych, o których też może mówić klient) oraz neuropastyczność – czyli zdolność mózgu do zmian, do tworzenia nowych połączeń neuronalnych.

Wiadomo, że relację terapeutyczną tworzą razem klient i terapeuta. W modelu neurobiologicznym to klient ma absolutne pierwszeństwo: mówimy, że klient jest kometą, która prowadzi, a terapeuta pozostaje w ogonie komety – jest nieodłącznym towarzyszem, jednak zawsze idącym za klientem. Dlatego też David mówi, że klient przychodzący na sesję przynosi ze sobą ramę i to wcale nie jedną, lecz wiele – ponieważ pracujemy z wieloma zmiennymi, a każda z nich może mieć swoje dostosowanie – swoją ramę relacyjną. Zadaniem terapeuty jest być świadomym ramy klienta, poznać ją, wziąć, trzymać razem z klientem i na bieżąco dostosowywać ją: rozszerzać bądź zawężać w zależności od potrzeby toczącego się procesu. Kanonem w poznawaniu i trzymaniu klienta w ramie podwójnego dostrojenia terapeutycznego są: pytanie o problem z którym klient się zmaga, lokalizacja w ciele (gdzie w ciele klient odczuwa przywołany problem), określenie SUDS – jak jest silne to doświadczenie w skali subiektywnego stresu (zazwyczaj 0-10), odnalezienie Brainspottu – odpowiedniej pozycji oczu odpowiadającej dostępowi do przedstawionego problemu. Wszystko to, składa się na poznawanie i dostosowywanie unikalnej ramy do klienta.

Przychodzi mi w tym miejscu na myśl sformułowanie „z chwili na chwilę” zaczerpnięte z podejścia psychoterapii dynamicznej (ISTDP). Tam właśnie mówi się, że terapeuta obserwuje pacjenta z chwili na chwilę, po to by podjąć odpowiednią interwencję. W Brainspotting zasadniczą „interwencją” jest zauważanie tego co dzieje się podczas procesu, zachęcanie i towarzyszenie klientowi w tym zauważaniu przeróżnych aspektów, obrazów, emocji – wszystkich doświadczeń, które przyniesie przetwarzanie. Tak więc z nurtu ISTDP można moim zdaniem zaimplikować do modelu neurodoświadczeniowego owe „z chwili na chwilę” w znaczeniu ciągłego modelowania ramy podwójnego dostrojenia terapeutycznego. W ten właśnie sposób terapeuta jest prawdziwie bliski w odpowiedni dla klienta sposób. Tworzy bezpieczne środowisko, w którym prawdziwie leczy relacja. Ponieważ w relacji kiedyś nastąpił proces traumatyczny, zaczęła postępować dysocjacja – oddzielenie od jakiejś części siebie, przyjęcie tej części z powrotem, scalenie i ponowne zintegrowanie, które jest celem terapii, może nastąpić tylko wówczas gdy układ nerwowy będzie stabilny. Początkiem dysocjacji jest oddzielenie sensoryczne – doświadczeniowe, które ochroniło kiedyś układ nerwowy przed zalaniem informacji, doświadczenia zmysłowego i emocjonalnego. By zdjąć tę barierę dysocjacyjną, która stała się już częścią układu, sam układ musi być w stanie ugruntowania i stabilności. Dzieje się to właśnie poprzez dostrojenie, ramę i obecność terapeuty.

Z powyższego wynika naczelna zasada, która w istocie definiuje to, czym jest Brainspotting. Jak mówi David: jest to proces najpierw fizjologiczny: biologiczny i neurologiczny, prowadzący do efektów psychologicznych. Zmiany na poziomie psychologicznym są więc następstwem zmian na poziomie neuronalnym. Model neurodoświadczeniowy patrzy na większość informacji jako na niedostępne – zapisane głęboko w ciele i warstwach podkorowych mózgu. To co klient mówi, co w korze nowej, to jedynie (wspomniany już wcześniej) wierzchołek góry lodowej. Cała ogromna reszta to nieświadomość, w której podczas procesu zachodzą zmiany. Dla terapeuty oznacza to pracę z niepewnością. Jest to jednak niepewność której można zaufać: widzimy bowiem to, co zachodzi w procesie tu i teraz. Jesteśmy jako terapeuci świadkami przemiany, procesu, na który sami mamy często swoje pomysły, które musimy porzucić, by być wiernymi towarzyszami naszych klientów, którzy w tej podróży prowadzą. Musimy być otwarci na nieznane, musimy porzucić nieustanną potrzebę kontroli i panowania, którą posługuje się model zachodni, a która w mojej ocenie jest wyrafinowaną formą przemocy i niejednokrotnie może inicjować proces re-traumatyzacji. Jako terapeuci modelu neurodoświadczeniowego musimy być czujni, by nie wpadać w pułapkę pewności. Możemy mieć taką pokusę w zasadzie na każdym etapie procesu. Dotyczy to również modelowania ramy: dostrojenie jest zawsze do jakiegoś fragmentu, jakiejś części naszego klienta – jeśli zbytnio się na nim skupimy, stracimy szerszy ogląd i będziemy hamulcowymi procesu.

Co nam zatem (terapeutom) pozostaje? Czekać. Informacja staje się świadoma w procesie poprzez zmysły – część limbiczną mózgu. Zmysły objawiają informację, która przechodzi z nieświadomości do świadomości. Centralny układ nerwowy zbiera informacje, które są uwalniane, a pacjent może ich doświadczać poprzez zmysły, uczucia, obrazy i całą somatykę. Ostatecznie informacja trafia do kory nowej. Klient może coś zrozumieć, opowiedzieć, zrelacjonować. Jest to jednak droga nieznacznej części uwalnianych informacji. Nieporównywanie więcej dzieje się głęboko w warstwach podkorowych gdzie następują kluczowe zmiany. Ponieważ jest to obszar nieświadomy często sam klient mówi: „coś się wydarzyło, przerobiło, ale nie wiem co to było, o czym to było”. „W porządku, dziękuję Ci, że mogłem Ci w tym towarzyszyć” – może powiedzieć terapeuta idący drogą niepewności. Wiedza o procesach neurobiologicznych i empiryczne potwierdzenia naukowe nie usuną niepewności podczas konkretnej sesji.

Model neurodoświadczeniowy to moim zdaniem najbardziej humanitarne podejście do cierpiącego człowieka, który w wyniku przeżytej traumy, wykształcił w sobie najlepsze jakie mógł adaptacje do otaczającego go świata. Te adaptacje wówczas pozwoliły mu na przeżycie, ale dziś są … nieadaptacyjne, nieadekwatne, powodują trudności i cierpienie. Relacja połączona z neurobiologia w modelu Brainspotting daje możliwość zmian – neuroplastyczności starych adaptacji w nowe połączenia rozwojowe.

Powyższy artykuł stanowi własność intelektualną Davida Granda

na temat modelu neurodoświadczeniowego,

przedstawianą w trakcie szkoleń i webinarów.

Opracowanie i interpretacja: Adam Szablikowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *